Rok temu spacerując po okolicznych polach i łąkach. Znalazłam motyla, był na mojej dłoni. Zrobiłam mu wiele zdjęć. Ale jedno wyszło niesamowicie. Ten pył, który miał na sobie był złoty!
Robiąc te zdjęcie pomyślałam, że kiedyś go spróbuje namalować. I tak dopiero teraz zebrałam się na odwagę by spróbować.
To moja fotka:
Przepiękny był prawda?
Nie wiedziałam, jak się nazywa, dopiero niedawno, kiedy stwierdziłam, że go namaluję musiałam sprawdzić. Jak to malować coś co się nie wie jak się nazywa?
Rusałka pokrzywnik.
Bosko!
Dla mnie to i tak Szmaterlok- każdy motyl to szmaterlok;)
Mój został namalowany akwarelami, poddawałam się kilka razy. Siedziałam nad nim kupę czasu.
Ale widać, że to Rusałka pokrzywnik a nie jakiś inny;)
Zaczęłam malować Rusałkę Pawika, ale coś mi w nim nie pasuje i nie wiem kiedy skończę.
Następny będzie Paź Królowej. W tym roku po raz pierwszy widziałam go na żywo! Nawet nie zgadniecie gdzie!Haha... na szczycie hołdy! Tak były tam dwa jakieś dzikie kwiaty wyrastające między kamieniami, które zostały wyciągnięte w czasie wydobycia węgla. I tam na szczycie spotkałam najpiękniejszego z polskich motyli..Ironia losu i szok-pozytywny szok.
Dobra to teraz mój obraz:)
Tak wiem, napis spaskudziłam..
A samego motyla chcielibyście na czymś widzieć? Kubku?
Dzisiaj motyle to raczej pochowane siedzą, ale spacer też w deszczu może być fajny. Jeden już zaliczyłam z psem;)